Są książki, obok których nie da się przejść obojętnie. Właśnie na taką trafiłem, przeczytałem – choć chwilami bolało, ale finalnie jest to dla mnie jedna z najlepszych książek, które przeczytałem w przeciągu ostatnich dwóch-trzech lat (czytam „ciut” więcej niż statysyczny Polak).
Ale od początku. Ujarzmienia nie zrozumie się bez czytania pierwszej części trylogii. Najpierw trzeba przeczytać Unicestwienie. Koniecznie.
Pierwsza książka wywołała u mnie pewnego rodzaju konsternację. Niby czytałem recenzje, niby wiedziałem czego mogę się spodziewać, ale sama treść wcale taka nie była. Wessało mnie w inny, nieznany świat, gdzie bohaterowie nie mają imion, gdzie wątki są poszatkowane, sprawiając chwilami wrażenie totalnego chaosu.
Skończyłem i czegoś mi brakowało. Po kilku dniach przyszła do mnie wiadomość z upoluebooka, że jest promo i Ujarzmienie wylądowało na moim Kindlu. Początek był trudny. Mimo niewielkiej przerwy pomiędzy książkami przez kilka dłuższych chwil łapałem wątki. Złapałem i książka zaczęła mnie regularnie usypiać. Gdy tylko zaczynałem czytać (nie ważne czy tano czy wieczorem) były momenty, że po kilku stronach padałem jak mucha. Ale ja się wyspałem przez te ostatnie dwa tygodnie! Nie wiedziałem czy ta książka jest taka nudna czy może ja mam męczący czas w życiu i pracy. Ale czytałem dalej, bo ta książka mówi do czytelnika.
Przyciąga ciekawością o czym będzie kolejny rozdział.
Ostatnie trzy dni wybitnie mało spałem. Druga połowa książki została przeze mnie przeczytana kilka razy szybciej niż pierwsza. Teraz nie mogę się doczekać ostatniej części trylogii.
Książkę mogę polecić praktycznie każdemu, kto nie boi się SF. Nie jest to nic ciężkiego, ale bardzo zagmatwanego. Dużo wewnętrznych rozterek bohaterów, pobocznych wątków i sporo tajemnicy. Po prostu rewelacja – bardziej nie potrafię wytłumaczyć dlaczego, po prostu trzeba przeczytać i wyrobić sobie swoje zdanie.
ps: czekam na pierwszego hejtera tych powieści!:)